Galeria Arsenał w Białymstoku zaprasza na wystawę.
Zanim zająłem się filmem, realizowałem multimedialne instalacje przestrzenne z wykorzystaniem obiektów rzeźbiarskich, fotografii i projekcji. Film dał nowe możliwości bo pozwala stworzyć coś o bardziej złożonej formie - stworzyć strukturę, logikę, nastrój. Film daje nieograniczonę możliwość wyrażania.
Film rozszerza obraz o dodatkowe przestrzenie: słowo, czas, dzwięk czy pierwiastek ludzki. Jest następnym krokiem po rzeźbie - to medium 4-wymiarowe. Dlatego nie wiem czy słowo film jest wciąż słowem adekwatnym. Może bardziej chodzi tu o wielowarstwową, rozciągniętą w czasie i zawierającą własną wewnętrzną przestrzeń, kompozycję plastyczną z wszystkimi jej konsekwencjami i kontekstami.
Mój pierwszy film - "Kanapka z grzybami", powstał w 1996 roku na Uniwersytecie Rutgers w Stanach Zjednoczonych. Jest najbardziej zbliżony do filmu dokumentalnego. Taka też jest jego narracja, która pokazuje bohaterów w określonej sytuacji, odkrywając jej przyczyny i skutki. Wiarygodność przedstawionych osób jest tu bezsporna.
Ale już następny film, pt.: "HalfAWoman" ("Półkobieta") z 2000 roku, który ktoś określił jako "perfect cheat" (kłamstwo doskonałe), jest filmem jaki interesuje mnie do dziś. Po nim powstały następne: "SSS" (2001), "Wariant 3 (zrealizowany)" (2002), "Symulacja" (2002), "Po staremu" (2003) i ostatni "HalfAWoman 2" (2005), które są połączone wspólną myślą przewodnią.
Mieszczą się w gatunku określanym jako "fake documentary" (sztuczny dokument). Metoda zawarta w tych dwu słowach, najtrafniej określa ich charakter. A więc opierają się na fikcji. Wymyślone sytuacje sprawiają wrażenie na serio prowadzonych zapisów dokumentalnych, a postacie postawione przed kamerą opowiadają historie w taki sposób, jakby mówiły o sobie, jakby zawarte w ich wypowiedziach emocje dotyczyły ich własnych przeżyć. Sztucznie wygenerowana i indywidualna prawda jest w moich filmach najważniejsza. W trakcie montażu najwięcej czasu zajmuje mi odrzucenie wszystkich fałszywie brzmiących słów i gestów, podejrzanych min i nienaturalnych zachowań. Czasami udaje się to w większym, czasami w mniejszym stopniu. Pozostawiam tylko to co służy najważniejszemu celowi - kondensacji przekazu. Zależy mi na tym, żeby widz uwierzył w bohaterów moich filmów, przejął się ich losem, a może, jak wielokrotnie już się zdarzało - wyraził chęć pomocy. Żeby dał się oszukać. W ten sposób próbuję podważyć najbardziej uświęconą zasadę filmu dokumentalnego - jego autentyczność. Zawsze jednak prawda o charakterze filmu zostaje odkryta - widz jest informowany o tym, że widział fragment rzeczywistości wirtualnej. W tym momencie zaczyna się prawdziwa zabawa w sztukę: film staje się metaforą, aktor wyrazicielem treści uniwersalnych, sztuczna prawda - krytyką. Rzeczywistość zostaje zastąpiona jej niedoskonałym ekwiwalentem.
Efektem ubocznym tego procederu są niewygodne lub wręcz dyskwalifikujące konstatacje: oszustwo, manipulacja, blef. W istocie to oszustwo, ta manipulacja i ten blef stają się moimi środkami wyrazu. Równorzędne do bryły plamy czy kreski - są jednak bardziej współczesne, bardziej odpowiadają cywilizacji cyber.
Galeria Arsenał, ul. A. Mickiewicza 2, 15-222 Białystok
Otwarcie w piątek, 9 stycznia 2009, godz. 18.00 wystawa czynna do 8 lutego 2009