Studenci, uczniowie a także podlascy urzędnicy wzięli udział w Podlaskich Mistrzostwach Ortografii. Sprawdzian okazał się dość trudny, gdyż każdy z uczestników średnio wykonał 38 błędów.
- To język jest naszym podstawowym identyfikatorem, nie rasa, nie
wyznanie, nie NIP czy PESEL, tylko język. To nasz znak firmowy i musimy o
niego dbać - mówił wczoraj podczas uroczystego wręczenia nagród
mistrzom ortografii Bogusław Nowowiejski, dziekan wydziału
filologicznego na Uniwersytecie w Białymstoku.
Autorką
tegorocznego dyktanda jest Urszula Sokólska, dyrektor wydziału
filologicznego. Już tytuł zapowiadał poziom trudności: " Tere-fere,
klituś - bajduś, czyli żartobliwa fraszka o humorzastej ważce". Dalej
było już tylko trudniej. Mnóstwo wyrazów, gdzie trzeba było wykazać się
ortografią, pisownią łączną, rozdzielną i przez myślnik.
- Ważka, bohaterka dyktanda tylko pozornie była zabawna. Tak naprawdę
tekst miał głębsze idee. Nikogo nie trzeba przekonywać, że język polski
jest językiem trudnym, a nagromadzenie obok siebie wyrazów podobnych
brzemieniem, ale o innej pisowni, trudność jeszcze bardziej potęguje.
Przyznam się szczerze, że sama tego dyktanda na pewno poprawnie bym nie
napisała - mówiła Urszula Sokólska.
Wśród Vip-ów w
szranki z ortografią wystartował miedzy innymi Jerzy Kiszkiel, podlaski
kurator oświaty. Jednak nie okazał się najlepszy.
-
Fabuła umknęła mi całkowicie - mówił. - To był dość trudny i wymyślny
tekst. Pisanie łącznie i rozłącznie, a także interpunkcja. Przy tak
długich zdaniach i tak skomplikowanych wyrazach, to był naprawdę duży
problem. Nie przypominam sobie teraz wyrazu, który sprawił mi największą
trudność... Powiem, że było ich naprawdę sporo.
W
kategorii VIP-ów najlepszą okazała się Anna Androsiuk z Podlaskiego
Urzędu Marszałkowskiego. Niestety nie pojawiła się wczoraj na uroczystym
rozdaniu nagród.
Wśród uczniów pierwsze miejsce zajęła Sylwia Kozak z Białegostoku. W nagrodę odebrała laptopa.